Pachnące maliny, soczyste truskawki czy świeżo zerwane z krzaczka porzeczki to przyjemności, które kojarzą nam się z letnimi popołudniami i wakacyjnymi wypadami. Zimą z kolei możemy tylko o nich pomarzyć, bo owoce mrożone w niektórych kręgach owiane są złą sławą – pokutuje przekonanie, że wszystkie owoce są najzdrowsze tylko w szczycie sezonu, a mrożonki to ich gorszy, mniej wartościowy odpowiednik. Ale czy tak jest naprawdę?
W rzeczywistości nie ma powodów, by traktować mrożone owoce jako coś gorszego czy mniej wartościowego. Fakty są wręcz takie, że przemysłowe mrożenie to jeden z lepszych sposobów przechowywania żywności – produkty są mrożone szybko i w bardzo niskich temperaturach, zachowują więc dzięki temu większość witamin i wartości odżywczych. Również smakiem nie ustępują swoim świeżym odpowiednikom. Zaletą jest to, że sprzedaż owoców mrożonych odbywa się przez cały rok, więc w ten sposób możemy mieć zawsze pod ręką porcję czegoś zdrowego, by szybko uzupełnić swoją ubogą zimową dietę w witaminy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Pamiętajmy jednak, że część witamin (w tym witamina C) łatwo ulega degradacji pod wpływem wysokiej temperatury, więc lepszym pomysłem jest dorzucenie garści jagód, malin czy truskawek do koktajlu na jogurcie niż smażenie ich czy gotowanie. Zachowamy dzięki temu więcej substancji odżywczych. Mrożone owoce mogą być wartościowym uzupełnieniem jadłospisu, więc warto z nich korzystać szczególnie zimą i jesienią, gdy sklepowe półki nie oferują tak dużego wyboru świeżych produktów.